jak małe Cape Cod Town przetrwało jedyny atak I wojny światowej na amerykańską ziemię

21 lipca 1918 roku w Orleanie w stanie Massachusetts zrobiło się gorąco i mgliście. Trzy mile od brzegu Perth Amboy, 120-metrowy stalowy holownik, popłynął na południe wzdłuż zewnętrznego ramienia Cape Cod w drodze do Virginia Capes z czterema barkami: Lansford, barką 766, barką 703 i barką 740. Pięć statków przewoziło łącznie 32 osoby, w tym cztery kobiety i pięcioro dzieci.

nadbudówka na Perth Amboy była zaskoczona widokiem czegoś białego przeskakującego przez wodę. Tajemniczy obiekt przeszedł szeroko holownika, na rufę. Chwilę później to samo coś uderzyło w plażę, wysyłając piasek wysoko w powietrze w każdym kierunku. Wielki grzmiący ryk przetarł spokojny letni poranek w Orleanie, ale ci, którzy mieszkali wzdłuż plaży, byli zdezorientowani-nikt nie spodziewał się deszczu. Chociaż mieszkańcy nie wiedzieli o tym w tym czasie, miasto Orlean tworzyło historię: pocisk, który wylądował na plaży, był jedynym ogniem, jaki mógł otrzymać kontynent amerykański podczas I wojny światowej.

niemiecki U-156 wyszedł z zamglenia i zbliżył się do holownika i z powodów, które pozostają w dużej mierze spekulacyjne, zaczął wysyłać salwę za salwą w kierunku pięciu okrętów.

kapitan Perth Amboy, James Tapley, spał. Na dźwięk pierwszego wybuchu, położył się na pokładzie i zobaczył coś, co wyglądało jak ogromna łódź podwodna.

” to, byłem pewien, było źródłem kłopotów”, powiedział Tapley w liście, który napisał w 1936 roku.

018.jpg
holownik Perth Amboy (z kolekcji Williama P. Quinna)

Tapley przygotowywał się do uderzenia, ale większość pocisków U-Boota chybiła celu, zamiast tego uderzając w ocean wokół Perth Amboy, wysyłając fontanny wody w niebo.

„nigdy nie widziałem bardziej rażącego przykładu zepsutej strzelaniny”, powiedział kapitan Tapley „The Boston Daily Globe”. „Strzały szalały wielokrotnie, a tylko nieliczni strzelali trafieniami.”

jednak jeden z pocisków wystrzelonych z podwójnych 5,9-calowych dział pokładowych okrętu podwodnego rozbił się o pilotaż holownika. Sternik sterujący statkiem, John Bogovich, poczuł, że konstrukcja częściowo zapadła się na nim. Oszołomiony i wstrząśnięty, wyciągnął swoje połamane ciało z gruzów i spojrzał na jego obrażenia, które obejmowały postrzępione rany powyżej łokcia.

kapitan mocno połknął. Wiedział, że to tylko kwestia czasu, aż okręt zaliczy kolejne uderzenie, być może nokaut.

„byliśmy bezsilni wobec takiego wroga” „Wszystko, co mogliśmy zrobić, to stać tam i zabrać to, co nam przysłali.”

ostatecznie kapitan Tapley rozkazał swojej załodze opuścić statek.

023.jpg
łódź ratunkowa Perth Amboy wiosłuje na brzeg. (Orleans Historical Society)

w latach 1914-1918 Niemcy zbudowali blisko 400 okrętów podwodnych, ale tylko siedem było krążownikami dalekiego zasięgu, które mogły płynąć z jednej strony Atlantyku na drugą, przesuwając granice tego, do czego zdolne były okręty podwodne podczas I wojny światowej. Te wyspecjalizowane okręty, USA. Marynarka ostrzegła, że” może pojawić się na wodach amerykańskich bez ostrzeżenia „i ostrzegła, że” bombardowanie nadmorskich miast może być również wykonane.”

podczas ostatniego lata I wojny światowej Niemcy W końcu wypuściły swoje osławione U-booty na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. W czerwcu 1918 roku jeden z tych krążowników dalekiego zasięgu, u-151, wyszedł z głębokich wód u wybrzeży Wirginii i nękał amerykańską żeglugę na całym środkowym Atlantyku. W ciągu 24 godzin u-151 zatopił siedem szkunerów kupieckich, co było jednym z największych osiągnięć każdego U-Boota w ciągu całej wojny. Miesiąc później drugi okręt podwodny, U-156, wypłynął na południe od Long Island i obsiał ocean Minami, następnie zatapiając krążownik pancerny U. S. S. San Diego i zabijając sześciu amerykańskich marynarzy. Zbliżając się zarówno z powietrza, jak i morza, statki i samoloty współpracowały w celu zlokalizowania i zniszczenia U-156, ale okręt podwodny uciekł.

gdzie pojawi się następny raider, nikt nie przypuszczał.

podgląd miniatury filmu ' Attack on Orleans: the World War I Submarine Raid on Cape Cod

Attack on Orleans: the World War I Submarine Raid on Cape Cod

rankiem 21 lipca 1918 roku-w ostatnim roku Pierwszej Wojny Światowej-trzy mile u wybrzeży Cape Cod w stanie Massachusetts wynurzył się nowy prototyp niemieckiego okrętu podwodnego. Okręt zaatakował nieuzbrojony holownik i jego cztery barki.

kup

Wracając na brzeg w Orleanie, SurfMan Numer jeden William Moore był na Warcie w wieży na posterunku Straży Przybrzeżnej USA numer 40. Przeskanował horyzont tak, jak zawsze: nieustannie szukał statków w niebezpieczeństwie, ale z Oceanem tak spokojnym, wydawało się wysoce nieprawdopodobne, że on i jego kohorta będą mieli tego dnia jakiekolwiek misje. Nagle eksplozja przebiła się przez cichy niedzielny poranek. Według artykułu z 1938 roku w „Barnstable Patriot”, Moore wspiął się na wieżę i zaalarmował strażnika stacji, kapitana Roberta Pierce 'a, że” ciężkie działa strzelały do holowania barek na wschód, na północny wschód od stacji.”Pierce, doświadczony marynarz, który pracował jako ratownik przez prawie 30 lat, nigdy wcześniej nie słyszał czegoś takiego w swoim życiu. Instynktownie rozkazał, aby surfboat wyciągnął ze stacji, ale gdy dowody ataku łodzi podwodnej na morzu stawały się coraz bardziej jasne, strażnik zaczął zastanawiać się, co dokładnie powinien zrobić dalej. W ich składzie niewiele było do walki z arsenałem niemieckiego U-Boota. „To było dość śmieszne dla naszych umysłów”, jeden z surfmenów zauważył w wywiadzie z 1968 roku nagranym przez historyków Cape Cod. „Niewielu na stacji wyobrażało sobie atak podmorski.”

tymczasem ciekawscy mieszczanie, którzy słyszeli zamieszanie, które dzieje się na morzu, zaczęli wylewać się ze swoich domów i schodzić na plażę. Pociski przeskakiwały przez wodę i wzbijały się w niebo, przerażając mieszkańców Orleanu.

„wszyscy zdawali się myśleć, że rozpoczęło się przerażające, oczekiwane…bombardowanie Przylądka”, powiedział jeden z lokalnych mieszkańców, zgodnie z książką z 2006 roku Massachusetts Disasters: True Stories of Tragedy and Survival, dodając: „Cape Cod spotkał się z niemieckim Zagrożeniem podwodnym i nie boi się.”

to, czy miasto było rzeczywiście przygotowane do odparcia inwazji, było dyskusyjne, ale jedno było pewne: Orlean był atakowany.

037.jpg
załoga Perth Amboy przybywa na brzeg. (Orleans Historical Society)

o 10:40 Kapitan Pierce zadzwonił do Chatham Naval Air Station, położonej 7 mil na południe. Nowe łodzie latające stacji były wyposażone w bomby, które pakowały dużo większy cios niż cokolwiek, co ratownicy mieli w swojej małej stacji surfingowej. Przesłanie Pierce ’ a, zapisane w książce Richarda crispa z 1922 roku a History of the United States Coast Guard in the World War, było proste i do rzeczy:

„Submarine sighted. Holownik i trzy barki zostały ostrzelane, a jedna zatonęła trzy mile od posterunku 40.”

Pierce zatrzasnął telefon z powrotem na odbiorniku i pośpieszył, aby dołączyć do Moore ’ a i innych, którzy byli w trakcie uruchamiania łodzi ratunkowej. Pierce wsiadł na ostatni pokład, dając łodzi ostatni skok z plaży i poprowadził statek w kierunku jednostek znajdujących się w niebezpieczeństwie. Pierce przypomniał credo ratownika: „musisz iść, ale nie musisz wracać.”

mimo, że był dziesięć mil od zamieszania w pobliżu Orleanu, porucznik (JG) Elijah Williams, Oficer wykonawczy w Chatham Naval Air Station, zidentyfikował dźwięk dochodzący z morza jako pocisk jeszcze przed otrzymaniem wiadomości Pierce ’ a. Mimo to stacja miała dwa duże problemy. Po pierwsze, większość pilotów chathama szukała zaginionego sterowca. Po drugie, wielu pilotów, którzy pozostali w bazie, podobno grało w baseball przeciwko załodze Sapera w Provincetown. W końcu to był niedzielny poranek.

o godzinie 10:49 por. Williams zdołał zabezpieczyć łódź latającą Curtiss HS-1l i załogę do jej pilotowania. Minutę później stacja lotnicza otrzymała opóźniony alarm z posterunku Straży Przybrzeżnej USA numer 40 potwierdzający to, czego się obawiał od samego początku: atak okrętów podwodnych!

027.jpg
Chorąży Eric Lingard (Middlesex School)

chwilę później Chorąży Eric Lingard i jego dwuosobowa załoga wystartowali z pasa wodnego i wznieśli się w chmury. Lecąc przez poranną mgłę, Lingard skierował nos swojego samolotu na północ, ścigając się tak szybko, jak tylko mógł, do Orleanu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jego łódź latająca dotrze na plażę w ciągu kilku minut.

do tej pory Pierce i jego surfmeni byli w zasięgu słuchu łodzi ratunkowej Perth Amboy. Obawiając się, że surfmeni mogą wpaść w ogień łodzi podwodnej, Kapitan Tapley krzyknął, aby przebić się ze swojej łodzi ratunkowej: „wszyscy opuścili barki. Moja załoga jest tutaj. Na miłość boską, nie wychodź tam gdzie oni są.”

Surfman Moore wskoczył na pokład szalupy ratunkowej Perth Amboy i zaczął udzielać pierwszej pomocy rannym marynarzom, zaczynając od Johna Bogovicha, który do tego czasu był półświadomym, krwawym stertą na rufie łodzi. Moore przekopał się przez apteczkę i owinął opaskę uciskową nad rozbitym ramieniem Bogovicha, aby powstrzymać krwawienie, a następnie zaczął wściekle wiosłować na brzeg z ocalałymi.

lecąc na północ wzdłuż wybrzeża Cape Cod, Lingard i jego kohorty zbliżali się do U-156. Kiedy Lingard dostał większość swojego wodnosamolotu nad okrętem, jego bombardier na dziobie samolotu uwolnił jedyną bombę Mark IV, najlepiej kładąc szybki kres koszmarom, które dzieją się w oceanie poniżej.

042.jpg
ranny Pomocnik John Bogovich zostaje przetransportowany z plaży. (Orleans Historical Society)

bombardier ustawił swój wzrok „martwy na pokładzie” i pociągnął za spust zaledwie 800 stóp nad łodzią podwodną, sprzeciwiając się instrukcjom bombardowania celu w bezpiecznej odległości. Ale bomba Mark IV nie spadła.

Lingard okrążył się po raz drugi, lecąc zaledwie 400 stóp nad U-bootem—tak blisko, że eksplozja bomby poniżej prawdopodobnie starłaby ludzi z ich samolotu.

znowu bomba nie wypaliła. Zacięło się. Sfrustrowany, ale nie chcąc się poddać, bombardier wyskoczył z kokpitu i na dolne skrzydło samolotu, zanim cel znajdujący się poniżej ich samolotu był poza zasięgiem. Lingard z niedowierzaniem patrzył, jak podmuch wiatru prawie wysłał ich „nieustraszonych”mechaników, którzy wpadli do oceanu poniżej. Chwytając jedną ręką rozpórkę samolotu, a drugą trzymając bombę, bombardier wziął głęboki oddech, rozpiął palce i wypuścił pojedynczy Mark IV.

niestety bomba była niewypałem i nie wybuchła, gdy uderzyła w morze.

dosłownie uniknąwszy kuli, U-156 skierował swoje działa pokładowe w irytującą muchę brzęczącą nad jej głową. Co najmniej trzy wybuchy ognia przeleciały obok lotników, ale żaden nie uderzył w samolot. Lingard wspiął się wysoko w niebo, aby uniknąć dodatkowego ognia i planował śledzić zanurzający się okręt podwodny, dopóki stacja lotnicza nie wysłała dodatkowych samolotów—najlepiej samolotów z działającymi bombami.

047.jpg
The Lansford after the attack (ze zbiorów Williama P. Quinna)

do tej pory Kapitan Tapley, Bogovich i inni członkowie Perth Amboy dotarli na plażę na stacji numer 40. Pierce i jego ratownicy przybyli na brzeg mniej więcej w tym samym czasie. Do pomocy rannym marynarzom wezwano miejscowego lekarza. Kapitan Pierce odetchnął z ulgą, a następnie zwrócił swoją uwagę z powrotem w kierunku czterech barek, które bezradnie pływały na morzu; na szczęście Ci marynarze wystrzelili łodzie ratunkowe i zdawali się być w drodze do plaży Nauset, dwie mile na północ.

Chatham Naval Air Station poniósł szereg niepowodzeń od pierwszego otrzymania wiadomości o ataku podwodnym. Wydawało się, że wszystko, co może pójść nie tak, poszło nie tak.

o 11: 04, dowódca stacji, Kapitan Phillip Eaton, wylądował na stacji Lotniczej, po zakończeniu poszukiwań zaginionego sterowca, i został poinformowany o pozornie niewiarygodnej sytuacji dzieje się na morzu. Wiedząc, że na stacji brakuje pilotów, dowódca postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. O 11: 15 wystartował wodnosamolotem R-9 w celu osobistego zatopienia niemieckiego rajdera.

Lingard, który śledził i okrążał łódź podwodną—cały czas unikając ognia—powitał przybycie wodnosamolotu kapitana z nową energią. „najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek miałem nadzieję zobaczyć”, powiedział, zgodnie z historią Straży Przybrzeżnej Stanów Zjednoczonych w czasie wojny światowej. „Prosto przez dym wraku, nad szalupami ratunkowymi i w ogóle, nadlatał samolot kapitana Eatona, lecący prosto na łódź podwodną, leciał nisko. Widział też migającą broń pod dużym kątem, ale wyprzedził go.”

Lingard miał nadzieję, że jego dowódca odniesie sukces tam, gdzie on i jego koledzy ponieśli porażkę i zadali decydujący cios raiderowi poniżej.

„gdy zanurzyłem się w łodzi podwodnej, wystrzeliła”, powiedział Eaton, jak zapisano w tej samej książce, ” zygzakiem i zanurkowałem, gdy znowu wystrzeliła.”

pomimo pożaru, Eaton był zdeterminowany, aby ustawić swój samolot nad okrętem podwodnym, aby trafić w cel. Spoglądając poniżej, zdawało się, że przybył w samą porę.

„oni zaczynali i szyfrowali w dół włazu, kiedy przeleciałem nad nimi i zrzuciłem bombę” – przypomniał Eaton, zgodnie z historycznym zapisem w Archiwum Narodowym.

o 11: 22 Zamiast tego, jego ładunek rozpryskał się 100 stóp od łodzi podwodnej-kolejny niewypał. – Gdyby bomba zadziałała, łódź podwodna zostałaby dosłownie rozbita-lamentował Eaton w książce crispa.

rozwścieczony, Eaton podobno chwycił klucz Małpi ze skrzynki z narzędziami w kokpicie i rzucił nim w Niemców. Mimo to Eaton wyrzucił resztę narzędzi samolotu – jak również metalową skrzynkę na Narzędzia-z nadzieją na wstrząs mózgu jednego z niemieckich marynarzy. Ci na łodzi z kolei palili nosem papierowego tygrysa na niebie.

049.jpg
the Boston Post ’ s headline on July 22, 1918 (Orleans Historical Society)

do tej pory raider miał szczęście, ale załoga U-156 nie miała pojęcia, że samoloty krążące powyżej nie miały bomb. Następny ładunek zrzucony z nieba może zniszczyć łódź podwodną, a inne samoloty mogą wkrótce być w drodze. Niemcy zdecydowali, że nadszedł czas, aby wrócić w morze. Około godziny 11: 25 kapitan wydał rozkaz zanurzenia okrętu podwodnego. Jak magik, zniknęła pod powierzchnią za chmurą dymu.

Kapitan Eaton odetchnął z ulgą. Chociaż bomby zrzucone z nieba nie zdołały zdetonować, być może jego samoloty przynajmniej przyspieszyły wyjście okrętu.

wreszcie, po półtorej godziny, atak na Orlean dobiegł końca. W tym czasie U-156 wystrzelił blisko 150 pocisków—średnio więcej niż jeden na minutę. Cudem nikt nie zginął, a Jan Bogowicz—podobnie jak inni marynarze ranni tego dnia-w pełni wyzdrowiał.* Atak był niczym, czego mieszkańcy Orleanu nigdy wcześniej nie doświadczyli. Mieszkańcy wkrótce pogrążali się w urwiskach, pragnąc spotkać bohaterskich marynarzy, którzy pokonali, a przynajmniej przeżyli, niemiecki atak. W następnych dniach piaszczyste drogi, które wiły się do tej małej nadmorskiej wioski Orleanu, były zapchane dziennikarzami pragnącymi zrozumieć nalot i przeprowadzić wywiad z ocalałymi i mieszkańcami, którzy byli świadkami jedynego ataku na amerykańską ziemię podczas Pierwszej Wojny Światowej.

: Poprzednia wersja tego artykułu błędnie stwierdziła, że nikt nie został ranny w ataku na Orlean, podczas gdy w rzeczywistości doszło do obrażeń, ale nikt nie zginął.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.